Dom Polski w Berlinie – czy marzenie się spełni?
Z Marzeną Nowak, przewodniczącą stowarzyszenia Polki w Berlinie
rozmawiamy o bieżących projektach, wyzwaniach związanych
z pracą w organizacji non-profit oraz o planach na najbliższe miesiące.
Planach, których częścią mogą zostać również nasi Czytelnicy.
Anna Burek: Zawsze zastanawiają mnie indywidualne dzieje osób, z którymi rozmawiam. W kontekście dzisiejszej rozmowy wydaje mi się szczególnie ciekawe: skąd się pani wzięła w Berlinie? Jakie były Pani początki w tym mieście?
Marzena Nowak: W 1993 r. wyjechałam z Poznania do Leverkusen za miłością, z którą jestem do dzisiaj, w mocno zaawansowanej ciąży, bez znajomości języka, nie mając pojęcia, co mnie czeka. Do komunikacji po niemiecku miałam tylko słownik, nie było mediów społecznościowych i różnego typu komunikatorów jak dziś, a dostęp do informacji w języku polskim był znikomy. No i nie miałam w Niemczech żadnych znajomych ani rodziny. Do Berlina przyjechałam po 5 latach, żeby być bliżej Polski – nie było łatwo, izolacja, samotność, depresja i wychowywanie dzieci – taki chyba standardowy pakiet.
Anna Burek: Od kiedy zatem związana jest Pani z organizacją Polki w Berlinie? Skąd pomysł na taką inicjatywę?
Marzena Nowak: Od 2004 roku działam już na rzecz polskiej społeczności w Berlinie, najpierw w portalu internetowym i w ramach spotkań polonijnych. Spotykaliśmy się w różnych knajpkach. Potem doszły spotkania matek z dziećmi i w te działania zaangażowały się inne osoby. Powoli powstawała więc większa grupa kobiet, która w 2013 roku przerodziła się w stowarzyszenie Polki w Berlinie. Dzięki temu możemy otrzymywać dofinansowania, na projekty które robimy – w końcu nie muszę już z własnej kieszeni wykładać pieniędzy np. na opiekę nad dziećmi czy przygotowanie szkolenia.
Anna Burek: Czym na co dzień zajmują się Polki w Berlinie? Jakie wydarzenia organizowane są przez Panie?
Marzena Nowak: Niestety nie jesteśmy w stanie działać fizycznie codziennie, ponieważ nie mamy gdzie! Bez siedziby działamy głównie w wynajętych pomieszczeniach. Aktywne jednak jesteśmy w mediach społecznościowych – informując, reklamując i odpowiadając na zadawane nam pytania. Nasze projekty i inicjatywy tworzone są w odpowiedzi na zgłaszane problemy. Tutaj muszę się pochwalić naszym poradnikiem „Polka w Berlinie – pierwsze kroki i nowe szanse” – można go ściągnąć jako PDF z naszej strony, można w nim znaleźć dużo wartościowej wiedzy spisanej przez naszych ekspertów. Dodatkowo powstała broszurka w temacie Jugendamtu. Od wielu lat razem z Ambasadą RP prowadzimy projekt „Rodzina w Berlinie” (rodzinawberlinie.de), którego trzonem jest telefon zaufania. Dzięki temu, co środę można porozmawiać z do-świadczoną, polskojęzyczną psycholożką i otrzymać pomoc. Kolejny projekt to „Kobieca Manufaktura rozwoju”, która wspiera kobiety przedsiębiorcze poprzez spotkania networkingowe i warsztaty. Od trzech lat realizujemy też projekt Kobiety 50+ (spotkania, szkolenia i warsztaty). To przykład, że staramy się docierać do różnych kobiet w rożnym wieku i w różnych sytuacjach życiowych.
Anna Burek: Czy z jakichś inicjatyw są Panie szczególnie dumne? Co wpływa na Pań motywację do pracy?
Marzena Nowak: Jesteśmy dumne ze wszystkich działań, współpracujemy z cudownymi ludźmi. Wokół stowarzyszenia zebrało się wiele wspaniałych i zaangażowanych kobiet, ale i mężczyzn. Nasi eksperci to osoby mające spore doświadczenie zawodowe w Niemczech. Szczególnie cieszy mnie to, że kobiety, które brały udział w naszych spotkaniach, z czasem stały się również naszymi ekspertkami, które szkoliły lub prowadziły spotkania.
Anna Burek: Kto jest głównym odbiorcą inicjatyw Polek w Berlinie? To to rzeczywiście same kobiety, same Polki? Kto jeszcze może skorzystać z Pań działań?
Marzena Nowak: Nasza działalność skupiona jest na kobietach, ponieważ jako kobiety najlepiej potrafimy zrozumieć problemy innych kobiet. Same wiemy, jak to jest, kiedy po wyjeździe z kraju odczuwa się brak rodziny i przyjaciół. Kiedy nadmiar obowiązków i izolacja prowadzi do problemów zdrowotnych. Jednak w niektórych naszych wydarzeniach brali udział również mężczyźni. Były to głównie szkolenia dotyczące podstawowych zasad życia w Niemczech: ubezpieczenia, finanse czy sprawy prawne. Organizowałyśmy również warsztaty dla dzieci, więc, jak widać, mamy szeroki zakres działań.
Anna Burek: Od kilku miesięcy szczególnie głośno zrobiło się o planach na otwarcie „Domu Polskiego” w Berlinie – skąd taki pomysł czy potrzeba?
Marzena Nowak: Nazwa „Dom Polski” jest na razie tytułem roboczym. Chcemy współtworzyć to miejsce z ludźmi więc i nazwa będzie tworzona wspólnie. Co do samego miejsca – potrzeba jest duża! Wiemy to, ponieważ już od prawie 10 lat jako stowarzyszenie działamy tu w Berlinie dla polskiej społeczności. Niestety bez własnych pomieszczeń cały czas mamy pod górkę i nasze działania są mocno ograniczone. Cały czas musimy szukać lokali, żeby organizować spotkania lub szkolenia. A w Berlinie, jak wiadomo, niełatwo znaleźć lokum przystosowane pod nasze potrzeby, na przykład z miejscem do opieki nad dziećmi – a to u nas priorytet! Często konkurujemy o terminy z innymi organizacjami, co jest bardzo frustrujące, bo przecież wszyscy robimy rzeczy ważne dla społeczeństwa. Do tego dochodzą problemy logistyczne. Wszystkie materiały, ulotki, książki czy zabawki dla dzieci itd., muszę składować w moim mieszkaniu i za każdym razem wozić je na miejsca wydarzeń.
Anna Burek: Proszę opowiedzieć trochę, czym miałoby być to miejsce i czemu służyć?
Marzena Nowak: Wyobrażam sobie to miejsce jako centrum dla wszystkich Polek i Polaków – zasługujemy na takie miejsce, które będzie żyło, wspierało i pomagało. Po polsku, w serdecznej atmosferze i bezpłatnie. Marzy nam się miejsce z dużą salą wypełnianą polskimi książkami, do spotkań networkingowych, warsztatów i szkoleń, z dodatkową przestrzenią pełną zabawek do zabaw dla dzieci, miejscem do kameralnych spotkań i coachingów, z którego skorzysta szkoła językowa, zorganizowana móc będzie joga dla dzieci lub klub szachowy dla panów. Byłoby to też doskonałe miejsce dla innych inicjatyw i stowarzyszeń, które jak teraz my, tułają się po innych miejscach. Już w tej chwili podpytuję różnych zainteresowanych, czego im potrzeba i z czego by chcieli w takim miejscu skorzystać.
Anna Burek: W jaki sposób można przyczynić się do realizacji tego przedsięwzięcia? Od czego zależy jego powodzenie?
Marzena Nowak: Niestety w tej chwili potrzebujemy głownie wsparcia finansowego na jakieś 12 miesięcy funkcjonowania. Dlaczego? Nie ma takiego czegoś, jak „pakiet startowy dla organizacji”. Możemy ubiegać się o dofinansowanie na czynsz, ale pod warunkiem, że mamy już umowę najmu, a żeby mieć umowę najmu – trzeba mieć gwarantowane pieniądze, których nie mamy, bo jesteśmy stowarzyszeniem non profit (nie zarabiamy pieniędzy). Dzięki naszym ekspertkom obliczyliśmy, że kwota, która może zapewnić możliwość wynajmu na rok, plus kaucja, prowizja maklerska oraz opłaty dodatkowe (prąd, woda ogrzewanie czy Internet), to suma ok 35 000€. Jesteśmy też gotowe wejść we współpracę ze sponsorami lub innymi instytucjami, dla których znajdzie się miejsce w takim domu. Mamy mnóstwo planów, ale również związane ręce. Niestety – finansami.
Dlatego obecnie wkład finansowy to najlepszy sposób, żeby nas wspierać. Często zgłaszają się do nas osoby, które chciałyby się zaangażować, pomóc charytatywnie lub coś z nami zorganizować. To bardzo cieszy, ale z wielkim żalem muszę ostatnio odmawiać. Praca w kawiarniach, na kolanie, czasem z brakiem Internetu niestety nie zdaje egzaminu. Na dłuższą metę to się po prostu nie sprawdza. To z kolei jest bardzo frustrujące.
Anna Burek: Gdyby miała Pani podać jeden powód, dla którego warto zaangażować się w działania na rzecz społeczności, co by to było?
Marzena Nowak: Nie ma jednego powodu. To zawsze jest suma wielu czynników, ale myślę, w pierwszej kolejności trzeba mieć to coś w sobie. Działalność charytatywna to ciężki kawał chleba i tylko dzięki wewnętrznej sile jesteśmy w stanie cały czas się od nowa motywować i robić to, co słuszne. Trudno to wytłumaczyć, bo to jest kwestia charakteru i potrzeby niesienia pomocy. Ja nie wyobrażam sobie robić czegoś innego. To moja pasja, którą mogę rozwijać dzięki pomocy wszystkich, którzy mnie i stowarzyszenie wspierają – bez nich byłoby mi po prostu trudniej.
Anna Burek: W grudniu trudno nie pytać o plany na najbliższy rok – czy to ‚Dom Polski” czy może planowane są równoległe projekty?
Marzena Nowak: Na pewno projekt „Rodzina w Berlinie” będzie kontynuowany, chcemy go poszerzyć, ale wszystko znowu zależy od pieniędzy i pomieszczeń. Chcę bliżej zająć się tematyką przemocy w rodzinie i współpracą z urzędami oraz instytucjami niemieckimi. Ważnym terminem w przyszłym roku będzie 10-lecie stowarzyszenia Polki w Berlinie, a moim marzeniem jest je świętować w miejscu dedukowanym polskiej społeczności w Berlinie.
Anna Burek
